Trzy miesiące temu przysięgałam, że już nigdy w życiu! Że mowy nie ma i koniec tematu! Aż zjawiła się nieoczekiwanie Ona.Zapomniałam o wylanych łzach, o smutku towarzyszącym mi po stracie poprzedniego psa. Nie wiem czy tak normalnie bym się zgodziła na nowego domownika, gdyby nie fakt, że jakaś menda, bo człowiekiem to chyba tego kogoś nazwać nie można, nie wyrzuciła sieroty koło naszego domu. Chodziło toto smutne i wystraszone i tak jakoś wyszło. Najpierw miska z wodą, potem jedzenie a potem przylgnęło do niej imię Neska, choć dzisiaj po charakterku sądząc żyleta jej powinno być :))
Uparta i niesubordynowana jest z lekka, ale potencjał na mądrego psa ma jak najbardziej.
Słodka:)
OdpowiedzUsuń