W moim rodzinnym domu, pod nazwą święconka kryła się zawartość koszyczka wielkanocnego. U mojego męża jest to potrawa przygotowywana na śniadanie wielkanocne. Wykorzystuje się do jej przygotowania, większość święconych produktów i dodatkowo kilka innych, które nadają jej niepowtarzalnego i nie porównywalnego z niczym smaku. Nie udało mi się, jak na razie, spotkać kogoś, u kogo przygotowuje się taką święconkę. Może wśród Was znajdę kogoś takiego.
ŚWIĘCONKA WIELKANOCNA:
6 porcji
- 5 jajek ugotowanych na twardo
- 300g szynki gotowanej
- pętko kiełbasy
- 4 -5 kromek chleba
- 400g twarogu
- 3 -4 surowe jajka
- sól, pieprz
- około 2 łyżek oleju
- świeży chrzan w korzeniu
Twaróg "dziubiemy" widelcem na małe kawałki i umieszczamy na blaszce wysmarowanej cieniutko masłem, lekko wyrównując. Do miseczki wybijamy surowe jajka, które solimy i pieprzymy do smaku. Rozkłócamy je widelcem i następnie zalewamy nimi twaróg rozłożony w blaszce.
Piekarnik rozgrzewamy do temp. 180st.C i wstawiamy do niego blaszkę z twarogiem. Zapiekamy około 20 -25minut, do momentu ścięcia się jajek i lekkiego zarumienienia się. Zapieczoną masę dzielimy na mniejsze niezbyt równe kawałki. Ja zawsze używam do tej czynności zwykłego widelca.
Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju i umieszczamy na niej pokrojony w około 1cm kostkę chleb. Smażymy chwilę, delikatnie mieszając, aż chleb zrobi się rumiany i chrupiący. Po zarumienieniu zdejmujemy go z patelni, a w jego miejsce umieszczamy pokrojone w dużą kostkę wędliny. Chwilę przesmażamy.
Zarumieniony chleb, podsmażone wędliny i twaróg umieszczamy w rondlu lub dużej patelni, na której wcześniej podgrzewamy pozostałą łyżkę oleju. Dodajemy obrane i pokrojone w grubą kostkę ugotowane na twardo jajka. Wszystko razem podgrzewamy chwilę, delikatnie mieszając, aby smaki się przeszły. Święconkę podajemy ze świeżo wiórkowanym, najlepiej ostrym chrzanem i świeżą rzeżuchą.
Bardzo oryginalny przepis, nie spotkałam się jak dotąd z podobnym. Danie musi być pyszne, bo w koszykach są zawsze same smakołyki ;) Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie!!! Nie znam tej potrawy, w jakim regionie jest ten zwyczaj? Bardzo ciekawe😀Miłej niedzieli
OdpowiedzUsuńTeściowie pochodzą ze wschodu. To Polacy zamieszkujący na terenach obecnej Ukrainy. Ale nawet ludzie którzy też pochodzą z tamtych rejonów nie znają tej potrawy. Jej niepowtarzalny smak daje ten smażony twaróg. Na Boże Narodzenie mają kutię, ale też w formie zupy, a nie deseru.
UsuńMoja rodzina też zna tą potrawę. Pochodzi również z terenów obecnej Ukrainy.
UsuńNigdy nie jadłem takiej święconki, ale wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńNa bogato ^^
OdpowiedzUsuńO takiej święconce jeszcze nie słyszałam:) Wygląda bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńnie spotkałam sie jeszcze z taką tradycją, interesujące :)
OdpowiedzUsuńmmmm interesujące! aż zrobiłam się głodna! musimy z mężem to zrobić! dziękuję za inspiracje kulinarne!
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis, muszę kiedyś spróbowac, bo wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńDroga Moniko. Właśnie spotkałaś osobę, która od dzieciństwa zna smak i zapach ten święconki. Moi rodzice również pochodzili ze wschodu (Tarnopol, Barysz, Buczacz)stąd i tradycja. Co prawda robię trochę inaczej tj. biały ser mieszam z jajkiem, wkładam do blaszanej miski, po wierzchu smarując jajkiem i zapiekam w piekarniku - aż wierzch się zrumieni.
OdpowiedzUsuńNatomiast w poranek Wielkanocny do szerokiego natłuszczonego garnka wkładam tak jak Ty wszystkie składniki pokrojone w kostkę, wędliny (tłuste na spód) gotowane jajka, dużo wiórek z chrzanu zapieczony twaróg i na wierzch przenny chleb (również krojony w kostkę) Szczelnie zakrywam pokrywą i na małym gazie podgrzewam (moja mamusia robiła to na kuchni węglowej). Od dołu zaczyna się wszystko smażyć a od góry skrapla się para. Pod koniec wymieszam, doprawię solą i pieprzem i na stół. Pychota.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Danuta z Legnicy
Bardzo się cieszę, że się odezwałaś:))Buczacz to te właśnie okolice. Myślę, że twój sposób zapiekania w fazie końcowej jest lepszy i dlatego na pewno go wypróbuję. Bardzo dziękuję za cenne rady i serdecznie Cię pozdrawiam, życząc jednocześnie zdrowych i spokojnych świąt. Monika
OdpowiedzUsuńSzukam od dawna kogoś, kto robi tego typu potrawy. Moi rodzice pochodzą z Milna to wieś blisko Lwowa. Też robię na śniadanie wielkanocne taka potrawę ale nie smażoną. Wszystkie składniki z koszyczka włącznie z białym serem kroję do miski z dużą ilością chrzanu. Mimo iż mój mąż jest ze Śląska uwielbia tę potrawę. Kultywuję tradycję rodziców a i moim dzieciom też to smakuje więc tradycji stanie się zadość. Może ktoś podzieli się tradycjami panującymi w polskich domach.
OdpowiedzUsuńZdrowych Świąt
Lusia
Moniko,jestem kolejną osobą, dla której "święconka" to dokładnie taka potrawa, jaką opisałaś :-). I widzę, że to dokładnie ten sam rejon, z którego potrawa pochodzi - moja mama urodziła się we wsi Mazury niedaleko Buczacza, Barysza.
OdpowiedzUsuńU mnie, podobnie jak u Danuty, ser jest mieszany z jajkami, na wierzchu smarowany żółtkiem i pieczony. Potem w kosteczkę krojony i warstwami układany w dużym rondlu z grubym dnem. Na dnie najpierw wędlina przesypana wiórkami chrzanu (koniecznie struganymi nożem), potem długa bułka pszenna w kawałkach 2*2cm, potem jajka, biały ser i to duszone pod przykryciem. na koniec wymieszane :-).
Kiedy robiłam to danie w akademiku, zapach był taki, że się ludzie z pokojów zbiegali - wszyscy byli zachwyceni :-). Wydaje mi się, że cały efekt zapachowy to lekkie podsmażenie wiórków chrzanu z aromatem wędlin, podsmażonej bułki i reszty :-).
pozdrawiam serdecznie Iza z Wrocławia
Myślę, że duszenie potrawy razem z wiórkami chrzanu przynosi lepsze efekt niż mój sposób. Dziękuję za cenną radę i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJestem wnuczka repatriantów z Buczacza. Ta święconka to smak mojego dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam książkę Kresowy Barysz. Jak się okazuje wszyscy jesteśmy jedna wielka rodzina. Moja rodzina tez pochodzi z Mazurów. Ciekawa jestem jak mieli na nazwisko twój dziadkowie. Może znali się z moimi.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości sprawdzałam czy jest jakiś przepis w internecie i się tutaj znalazłam. Moja rodzina tez była przesiedlona z okolic Barysza i poza bliskimi nikt nie zna tej zacnej potrawy. A szkoda, bo jest pyszna!
OdpowiedzUsuńRównież znam tylko taką święconkę. Mama robiła ją od zawsze a przepis znała od swojej mamy, która przybyła do polski z kresów wschodnich. Jedyna różnica jest taka, że u nas piecze się własny chleb drożdżowy na blasze.
OdpowiedzUsuń