piątek, 20 lutego 2015

MACA BABCINA




Pamiętacie przepis na wykorzystanie farszu na pierogi, który nam został, a nie mamy już ciasta?  A co zrobić, jeśli sytuacja jest odwrotna? Ja ze swojego dzieciństwa pamiętam taką scenkę: przy stolnicy stoi babcia Marianna i lepi pierogi. Po pewnym czasie zostaje samo ciasto, bo farsz się skończył. Babcia kroi ciasto na paski i rzuca na nagrzaną płytę pieca. Po chwili paski pęcznieją i nabierają rumianego koloru. Tak fajnie chrupią... Z czasem nauczyliśmy się z kuzynem tak skutecznie odwracać babci uwagę, że dziwnym trafem farsz częściowo zawsze wyparowywał. Dziś pozostały mi już tylko wspomnienia i te rumiane paski, które przypominają mi tamte czasy i ciepło bijące nie tylko z pieca, ale i przede wszystkim od babci. 

MACA Z CIASTA PIEROGOWEGO:

  • ciasto pierogowe lub makaronowe
  • sól
Ciasto, które pozostało nam po przygotowywaniu pierogów lub makaronu, kroimy na paski i wrzucamy na gorącą patelnię, posypaną lekko solą. Ogień nie powinien być zbyt duży, bo placki szybko się przypalają. Podpiekamy je około 1-2 minut z każdej strony, aż nabiorą rumianego koloru. Najlepsze są jeszcze gorące.

P.S 
Na pewno każdy z Was ma takie wspomnieniowe smaki z dzieciństwa. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie się nimi podzielić ze mną.





13 komentarzy:

  1. W dziecinstwie wrzucalo sie taki okrawek, pasek, trojkat ciasta cieniutkiego, makaronowego prosto na plache kuchenki. Umiejetnosci wymagalo przewrocenie takiego plasterka bez popazenia sobie palcow. Potem gotowy podrzucalo sie kilka razy w powietrzu aby przestygly. Chrupiace i pachnace, spalona maka pachnialo dluzej, smakowaly doskonale bez soli. Pamietam, ze ciemne pecherzyki powstale na takiej macy byly precyzyjnie skrobane juz nowymi, wiekszymi zebiszczami, potem pogryzalo sie reszte zaczynajac od najbardziej ostrych koncowek macy.
    Moja Babcia zawsze nam zostawiala takie skrawki, przywolywala do kuchenki i sami sobie radzielismy z reszta. Potem u Mamy byla tylko kuchenka gazowa i patelnia sluzyla do czegos zupelnie innego.
    Mace zniknely wraz z Babcia, nigdy nie powrocily choc w sklepach pokazywaly sie gotowe, przemyslowo wykonane mace. Ale to nie bylo juz TO.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, pyszna maca, cudownie się ją chrupało :)
    W odpowiedzi na Twoje pytanie od razu przypomniała mi się robiona w domu przez babcię czekolada na mleku w proszku, razem z siostrą zjadałyśmy ją jeszcze ciepłą, to było to :) Drugim wspomnieniem są kotlety z mortadeli, czyli mortadela pokrojona na plastry i smażona w bułce tartej. Dzisiejsze mortadele jakoś nie smakują jak tamta...

    OdpowiedzUsuń
  3. maca pieczona na piecu w domu babci.. co za wspomnienie :) ech.. te mace to najlepsze mace!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jadłam chyba nigdy, fajnie mieć takie wspomnienia... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pamiętam i ja :) to był smak

    OdpowiedzUsuń
  6. nigdy nie próbowałam robić macy w domu:) ciekawy smak dzieciństwa:) mój to ciasto drożdżowe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę to wypróbować, a mój smak dzieciństwa to metrowiec, babcia zawsze dla mnie piekła to ciasto i mimo że mam jej przepis, to smak już nie jest ten sam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały pomysł, nigdy nie wiem, co zrobić z resztką ciasta, jeśli już nie mam cow niego włożyć, wypróbuję na pewno:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam, że robiłam takie na starym węglowym piecu kuchennym mojej babci :) Były pyszne! W ten sam sposób podpiekałam spłaszczone ciasto na kluski śląskie :) Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Babcie, to potrafią zrobić coś z niczego. Pamiętam, że u mojej babci najprostsze rzeczy były zawsze poezją.

    OdpowiedzUsuń
  11. Maca hmm smak dzieciństwa :D

    OdpowiedzUsuń