czwartek, 6 sierpnia 2015

OGÓRKI KISZONE BABCI MARIANNY





Ogórki kiszone zawsze były najlepsze ze spiżarni babci Marianny. Dzisiaj żałuję, że nie zbyt dokładnie słuchałam jej opowieści o kiszeniu, przetwarzaniu i pasteryzowaniu... Nawet na moim weselu, ogórki babci Marianny nie miały sobie równych i zrobiły furorę. Dzisiaj próbuję odtworzyć tamten smak. Woda inna, sól nieco inna, ale serce włożone w ich przygotowanie takie same, a może i  nawet większe, bo próbuję dorównać babci, ale to nie lada wyzwanie.

OGÓRKI KISZONE:

  • około 2 kg ogórków
  • 5 ząbków czosnku
  • 5 gałązek kopru
  • 1 duży korzeń chrzanu
  • 3 liście chrzanu
zalewa:
  • 1 litr przegotowanej, przestudzonej wody
  • 1 łyżka soli
Ogórki myjemy i wkładamy ciasno jeden przy drugim w słoikach. Do każdego słoika wkładamy po jednym obranym ząbku czosnku, jednej gałązce kopru, kawałku korzenia chrzanu oraz około 1/3 liścia chrzanu.
Do garnka wlewamy 1 litr przegotowanej gorącej wody i wsypujemy do niej 1 łyżkę soli. Mieszamy, aby sól się rozpuściła.
Zalewą napełniamy słoiki z ogórkami. Szczelnie zakręcamy i odstawiamy w chłodne miejsce do ukiszenia.
Po 4 - 5 dniach sprawdzamy, czy słoiki dobrze trzymają i jeśli nie dzieje się nic niepokojącego, odstawiamy do spiżarni.
Z moich doświadczeń wynika, że aby ogórki były udane,muszą być bardzo ciasno upchnięte, aby żaden nie wystawał ponad powierzchnię wody, bo się zepsują. Słoiki muszą być sterylnie czyste, a nakrętki nie uszkodzone, nie pordzewiałe. Same ogórki najlepiej mieć swoje lub od znajomych. Kupne często są  mimo lata szklarniowe i nabite nawozami, więc może nic z nich dobrego nie wyjść. Jeśli po 4 - 5 dniach któryś ze słoików zacząłby syczeć, to znaczy, że coś jednak poszło nie tak.




2 komentarze: